WIGILIA W POLSKIEJ CHACIE I SZLACHECKIM DWORZE
W polskiej tradycji związanej ze świętami dorocznymi można wyróżnić dwa podstawowe nurty – chłopski i szlachecki. W ludowej obrzędowości świątecznej harmonijnie spajały się ze sobą dwa aspekty, które dawały wyraz duchowym i emocjonalnym potrzebom pozostających w głębokiej zależności od natury mieszkańców wsi. Trzon pierwszego z nich tworzyły dogmaty wiary chrześcijańskiej, drugiego – typowo chłopskiego, rytuały mające wspomóc odnowę rytmu przyrody a tym samym zapewnić urodzaj, zdrowie i dostatek; praktyki te miały bardzo starą przedchrześcijańską genezę. Wyróżnikiem szlacheckiego świętowania były natomiast liczne odniesienia narodowe. Już w okresie I RP pod wpływem istotnych dla losów kraju wydarzeń wątki patriotyczne pojawiały się w oprawie obrzędów świątecznych. Nurt narodowy w polskiej obyczajowości i obrzędowości świątecznej ukształtował się ostatecznie w czasie zaborów. Szczególną doniosłością społeczną i aktualnością cechował się on w trudnych dla Polaków okresach historii, w które obfitował XX wiek. Nie można się dziwić, że zapoczątkowała i rozwinęła go szlachta, do końca XVIII w. stan ten bowiem uosabiał naród. Co więcej w okresie utraty niepodległości, pomimo przemian społecznych i ekonomicznych włączających włościan w główny nurt życia narodowego, to przede wszystkim ziemiaństwo, a później inteligencja, stała na straży rodzimego dorobku kulturalnego, pamięci historycznej i zwyczajów. Obrzędy związane ze świętami cyklu rocznego w każdej kulturze były istotną życia społecznego – jednoczyły społeczności lokalne a przede wszystkim rodziny. Szlachta, a szczególnie arystokracja, w stacji gdy pochodzenie wyznaczało jej pozycję społeczną i materialną, a także określało perspektywy życiowe, ogromną rolę przywiązywała do historii i tradycji rodzinnej. Stanowiły one de facto część ogólnonarodowej spuścizny, dlatego też patriotyczny wymiar szlacheckiego świętowanie często przybierał bardzo osobisty charakter.
Współistnienie i przenikanie się nurtów chłopskiego i szlacheckiego było jednym z czynników decydującym o bogactwie i wielowątkowości polskiego świętowania. Wyróżnikiem naszych rodzimych tradycji bożonarodzeniowych było i jest nadal, szczególnie uroczyste obchodzenie Wigilii. Uroczysta wieczerza zwyczajowo rozpoczynała się od znanego tylko w naszym kraju łamania się opłatkiem. Ten, piękny zwyczaj podkreślający szczególny charakter tego dnia, kiedy to należało pojednać się i zapomnieć dawne urazy, przyjął się w XVIII w. wśród szlachty, później trafił pod strzechy. Wigilijne dzielnie się opłatkiem łączyło Polaków, którzy w różnych okresach burzliwych dziejów naszego kraju trafili na emigrację, i było wyrazem ich tożsamości narodowej.
Dawniej w czasie wigilii panował bardzo podniosły nastrój, co więzło się z jej zadusznym chrakterem. Zebrani przy stole nie mogli głośno rozmawiać, najstosowniej było poruszać tematy związane z dziejami rodziny i wspomnieniami o zmarłych krewnych. W konwersacji uczestniczyły głównie osoby starsze, a młodzież zachowywała milczenie. Typowo polskim zwyczajem jest pozostawianie wolnego nakrycia przy stole. W niektórych domach wolnych miejsc bywało nawet kilka – w „Pieśni o domu naszym” Wincentego Pola czytamy „A trzy krzesła polskim strojem, Koło stołu stoją próżne...”. Zwyczaj ten jest echem zaduszonego charakteru wigilii. W cytowanym powyżej utworze czytamy dalej „ I (każdy) pokłada na talerzu, anielskiego chleba kruchy, Bo w tych krzesłach siedzą duchy”. W chałupach chłopskich, gdzie jedzono z jednej misy nie zostawiano dodatkowego nakrycia, jednak, szczególnie w domach, gdzie niedawno ktoś zmarł, kładziono dodatkową łyżkę. Po dziś dzień zwyczaj ten jest praktykowany w większości polskich domów. Współcześnie interpretuje się go różnie, często mówi się, że pusty talerz przeznaczony jest dla niespodziewanego gościa, którego należy przyjąć, bowiem w wigilijny wieczór, nikt nie powinien pozostać osamotniony.
Podejmując temat wigilii w szlacheckich dworach i dworkach z co najmniej dwóch powodów nie można pominąć wątku podawanych tego dnia potraw, po pierwsze to właśnie menu znacznym stopniu tworzyło specyfikę tego wieczoru, po drugie rodzimą kuchnię uznaje się za część tradycji narodowej. Zgodnie ze zwyczajem wigilijna kolacja była postna, jedynie w północno – zachodniej części naszego kraju – na Warmii i Mazurach nie przestygano tego ograniczenia. Choć od niedawna Kościół nie nakazuje, by tego dnia zachować, post większość Polaków zwyczajowo go przestrzega. Zgodnie z dawnym zwyczajem w chłopskich chałupach na wigilijny stół trafiały potrawy przygotowane na bazie produktów stanowiących podstawę codziennego wyżywienia – mąki, grochu, kaszy, kapusty, w niektórych regionach także ziemniaków, oraz z roślin gospodarczych – w Polsce środkowej jadano polewkę z konopi, do dawnych wigilijnych potraw należy również zupa z siemienia lnianego. Jak wierzono, dzięki temu w nadchodzącym roku biesiadnicy będą mieli wszystkiego pod dostatkiem. Kolejną grupę składników wigilijnych potraw jedzonych zarówno w chatach jak i we dworach, stanowiły mak, miód, grzyby, które stanowiły symbol kontaktu z zaświatami. By w nadchodzącym roku zapewni sobie urodzaj, na stole powinna się znaleźć nieparzysta liczba dań, zależnie od zamożności domu mogło ich być 13, 11, 9, 7 czy 5. Dania wigilijne były zróżnicowane regionalnie. W związku z migracjami ludności niektóre regionalne potrawy upowszechniły się szerzej, na przykład pochodzącą z kresów wschodnich kutię, dziś jada się w całej Polsce. Dawniej wiele, szczególnie bogatych, domów miało swoje wigilijne specjalności, które wzbogacały menu tej uroczystej kolacji.
Dziś podstawę uroczystej wieczerzy stanowią, uznawane za typowo polskie potrawy wigilijne - karp i barszcz z uszkami. Dania te pochodzą z kuchni szlacheckiej, na chłopski stół trafiły dopiero w XX stuleciu. Barszcz nie był jedyną zupą, jaką jadano we dworach i dworkach. Na przełomie XVIII i XIX w. w zamożnych domach serwowano zapomnianą już dziś wykwintną zupę migdałową z rodzynkami. Do tradycyjnych wigilijnych zup należą także grzybowa, rybna i owocowa. Choć ryby słodkowodne można uznać za główny składnik wigilijnej kolacji, długo nie jadano ich jednak we wiejskich chatach, gdzie z dań ryb przygotowywano jedynie smażone śledzie. We dworach i dworkach podawano natomiast nie tylko karpie – smażone, gotowane w szarym sosie lub w galarecie, ale również liny w kapuście i okonie. Na początku XIX w. za danie, którego nie mogło zabraknąć na wigilijnym stole uznawano także szczupaka w szafranie. Na marginesie warto zauważyć, że ryby, szczególnie słodkowodne, zajmowały istotne miejsce w polskiej kuchni. Hodowla ryb rozwinęła się w Polsce już w XVI w., a potrawy z ryb, uznawane przez Kościół za postne, spożywano, początkowo jedynie w zamożnych damach, nie tylko w wigilie, ale także w okresach postu, których nie brakowało przecież w kalendarzu liturgicznym. Wigilijną ucztę wieńczyły popularne i lubiane do dziś desery – kompot z suszonych śliwek, gruszek i jabłek oraz ciasta – strucle makowe, pierniki i pierniczki. Reasumując wątek wigilijnych potraw warto podać przykładowe menu. Jak wspomina Stanisław Wielowieyski w latach 30 – tych XX w, w należącym do jego rodziców majątku Chełmo w Radomszczańskiem „ ... podawano trzy zupy rybną, grzybową i „nic” lub barszcz z uszkami; ryby: karp „z wody”, w galarecie i wędzony podawano na gorąco (specjalność domu w Chełmie), szczupak (...) lub inne ryby słodkowodne (...); kompot z różnych suszonych owoców (...), ziemniaki (...); groch z kapustą z grzybami ...”
Mówiąc o tradycjach wigilijnych warto podkreślić, że pielęgnowane w okresach historycznych zawirowań przez Polaków ze wszystkich grup społecznych awansowały one do roli symbolu narodowego. Bez wątpienia jest to jeden z powodów, dla których warto je kontynuować.
oprac. dr Barbara Chlebowska (Dział Wierzeń, Obrzędów i Folkloru)
|